Ano niestety, kolega Tomasz, który wielokrotnie pomagał nam zgłaszając mnóstwo błędów w Thunderbirdzie, nie ucząc się na błędach, napisał był drugi artykuł, tym razem o Firefoksie, i znów zalał nas mnóstwem błędów merytorycznych.
Gdyby kolega Tomasz zechciał wpierw skontaktować się z AviaryPL w celu weryfikacji artykułu, uniknąłby kompromitujących wpadek, a tak… mamy co mamy…
Dużo czasu nie mam, więc postaram się punktować krótko, jedziemy:
- “Przeglądarka Mozilli zaskakuje jednak liczbą rażących błędów, a przy tym działa naprawdę wolno” – stwierdzenie godne mistrzów. Zaskakuje kogo? Przecież nie autora, który w prywatnej korespondencji ze mną o błędach Fx wypowiadał się z nieodmienną mocą zawsze multiplikując ich liczbę przynajmniej kilkakrotnie. Kogo więc zaskakuje? A może jednak chodzi tylko o wybieg stylistyczny mający na celu wzmocnienie zdania? Tak samo jak zwrot “naprawde”, który postawiony w pierwszym zdaniu nie ma żadnej roli poza wzmocnieniem przekazu (tak, jakby zazwyczaj rzeczy działały nienaprawde wolno…)
- “za to roi się w nim od mniej lub bardziej uciążliwych błędów.” – Roić się to znaczy pojawiać się w ogromnej liczbie, masowo. Jeślibym napisał, że pan Tomasz popełnił od groma bzdur po czym wymieniłbym dwie, jakby to wyglądało?
- “ Na początek zacznijmy od problemu, który dotyka niemalże w tym samym stopniu wszystkich “wielkich” z rodziny Open Source. Te programy były, są i najprawdopodobniej będą potwornie wolne!” – Więc najpierw wiążemy prędkość z Open Sourcem, sugerując czytelnikom, że to właśnie ta cecha powoduje powolność, a następnie znowu korzystając z języka, który nie przystoi komuś mieniącemu się dziennikarzem (emocjonalnego, niemerytorycznego) eskalujemy w wyobraźni odbiorcy termin “powolny” na “potwornie powolny”. Potwornie można także kłamać, insynuować i pisać bzdury…
- “Na komputerach, na których konkurencja z Redmond śmiga i ustanawia kolejne rekordy prędkości, praca z Firefoksem jest często niezwykle wolna.” – woo! Jesteśmy już przy siódmym zdaniu, autor już 4-okrotnie napisał swoje oskarżenia, a nie dał żadnego dowodu, ba nie musi! Przecież napisał “często”, co oznacza, możliwe, że wszystkie testy wskażą co innego, a moje zdanie jest nadal prawdziwe. Po drugie zwrot “IE ustanawia rekordy prędkości” jest również pięknie poetycki co nic wspólnego z dziennikarstwem nie mający. Tego typu zdania moge pisać ja, na moim diary, niczym ich nie popierając i wylewając frustracje. Dziennikarzowi nie przystoi… Nadal zero argumentów i dowodów – nie ma nawet z czym polemizować, móglby kolega Tomasz napisać, że przeglądarka Mozilli “czasem przyczynia się do niszczenia dysków twardych i spalania monitorów” i nadal jakby nie miałby nic do udowadniania…
- “Owszem – głównym powodem takiej sytuacji jest to” – sytuacji, której nie udowodniłem, ani nawet nie wskazałem na jak szeroko zakrojonej analizie opieram. Ot tak, mi tak się wydało, to tak se napisałem, a teraz będę na tym dalsze, błyskotliwe, tezy wywodził.
- “Natomiast w wypadku Firefoksa prędkość pracy jest tragiczna.” – kolejna rzetelna informacja dziennikarska, poparta argumentami. Kolega Tomasz pozwala sobie na pewną formę dziennikarskiej kreacyjności, która jest tym ciekawsza, że wydawałoby się, że jeśli postanawia się napisać coś, co staje w sprzeczności z setkami innych artykułów oraz generalnemu odbiorowi produktu (np. postanawia się postawić tezę, że Firefox jest tak wolny, że nie da się go sensownie używać w porównaniu do produktów konkurencji, co staje w sprzeczności z dziesiątkami milionów użytkowników, którzy prawdopodobnie zmuszani przez siły nieczyste używają Firefoksa i – o zgrozo – nie odczuwają tej potwornej powolności w tak potwornym stopniu jak kolega Tomasz) to należałoby przyłożyć potrójną wagę do publikowania podstaw swoich wniosków, aby artykuł nie wyglądał na.. dajmy na to.. wyssany z palca, napisany na kolanie w wolnej chwili między serialem w TV a spacerem z psem.
- “Na komputerach z procesorem Celeron i 256 MB RAM-u, przy znacznym obciążeniu systemu, nawet tak prosta operacja, jak przywrócenie dłużej nie używanej przeglądarki z Paska zadań, może trwać aż 10-30 sekund.” – wreszcie jakiś “dowód”, hmm? No akurat nie bardzo. Nie wiemy jaki Celeron (Celeron 266 Mhz czy Celeron 3500 Mhz?), nie wiemy co oznacza “znacznie obciążenie” – sądze, że jestem w stanie tak obciążyć system, aby Notatnik otwierał się godzine – nie wiemy ile kart było otwartych i z jakimi danymi, ot wyobrażam sobie 40 kart, a w każdej odpalona gra w Javie, a na koniec, autor usprawiedliwia wszelkie inne wyniki magicznym słowem “może”, które oznacza, że choćby w 99% przypadków otwierało się w pół sekundy, to autorowi i tak prawa do prawdziwości tego zdania odmówić nie można. Ot na ten przykład, “kolega Tomasz może pisać bzdury” jest zdaniem prawdziwym, zawsze, nawet gdyby powyższego artykułu nie popełnił…
- “Przy czym dysk “mieli” tak niemiłosiernie, jakby miał zaraz odfrunąć.” – kolejna techniczna dana, na której oparł swoją analizę, pozwalająca zrozumieć istotę sprawy. Gratuluję, poziom techniczny kolegi b. wysoki. Wyobrażam sobie jego analizę procesorów “Intel grzał się tak, że o jezu, a AMD, że o matko”. 🙂
- “Wiele zastrzeżeń można mieć także do stabilności programu.” – no, to skoro już opisaliśmy dokładnie temat “potwornej powolności dowodząc, że dysk fruwał, możemy zająć się kolejnym ogromem danych i dowodów jakie mamy na temat stabilności aplikacji”.
- “Choć zawiesza się (patrz: ilustracja obok) dość rzadko, w niektórych sytuacjach niereagującego programu nie da się w ogóle zamknąć.” – po pierwsze przed chwilą było wiele zastrzeżeń, teraz zaś jednak rzadko się zawiesza. Po drugie, ło jejku! Ale my, autor, niewiele wiemy o systemie na którym program testujemy… A szkoda. Przy opisywaniu jazdy samochodem, kolega Tomasz prawdopodobnie napisałby, że auto zachowywało się dziwnie, bo najpierw zaczeło zwalniać, a potem zrobiło się wokół mokro, bo nie zainteresowałby się, że przejeżdżał otwarty most zwodzony…
- “Kilka razy zdarzyło mi się również, że “lisek” zawiesił się nagle po wpisaniu adresu skomplikowanej strony (witryny zawierającej wiele błędów, przekierowań i niefunkcjonujących elementów) przeglądarka po prostu zamknęła się, nie wyświetlając żadnego komunikatu o błędzie.” – no to koniec. Dowód jest i nie ma o czym dyskutować. Zwłaszcza, że przedstawiony w sposób nie pozwalający go przeanalizować. Może przy przeciążonym systemie Windows odmówił dostępu do pamięci Firefoksowi (zdarza się), może faktycznie strona zawierała błąd powodujący crash? Nie wiadomo… a szkoda, bo tak się składa, że Firefox instaluje sprytne małe urządzenie (jeśli użytkownik się zgodzi), raportujące stos pamięci przy crashu, dzięki czemu można byłoby wyjaśnić co się stało. Obawiam się jednak, że autorowi mogłby wynik tego badania nie podpasować do teorii…
- “Podobnie jak w innych popularnych programach Open Source, programiści z lubością powielają ten sam błąd blokowania dostępu do folderów na dysku twardym. ” – jakżesz ja mało wiem o Open Source, jakżesz ja mało wiem o blokowaniu plików, jakżesz ja mało wiem zasadach bezpieczeństwa pracy z systemami plików, i jakżesz niewiele mi ten brak wiedzy przeszkadza w pisaniu takich bzdur. Już pomijam to, że autor zajmuje się tu zachowaniem tak absurdalnie mało ważnym, że każe mi to przypuszczać, że nawet nie zechciał zredagować artykułu i poukładać go.
- “Niska wydajność i relatywnie wolna praca programu na słabszych komputerach objawiają się również w postaci innych, dziwnych błędów.” – relatywnie do czego? W jakich warunkach “pan redaktor” testował? Dziwne błędy, które podał był pan redaktor następnie, nie byłby dziwne, gdyby posiadał wiedzę w temacie o którym się z lubościa wypowiada. Przerysowywanie okien w Windowsach następuje według pewnego modelu, i Firefox nie ma tu nic do rzeczy, poza tym, że był testowany na tymże systemie operacyjnym. To kolejny przypadek kiedy autor opisuje zachowanie Windowsów spowodowane przeciążeniem pamięci, i przypisuje to jako nowy, osobny błąd i to na dodatek aplikacji, której w tymże systemie i przy tymże obciążeniu kazał pracować. Innymi słowy mógłby się jeszcze bardziej rozdrobnić i opisać osobno, że przy takim obciążeniu zarówno buttony niebieskie jak i zielone przerysowuje wolno, i uznać to za dwa z “wielu” błędów jakie odnalazł.
- “ Firefox potrafi zachowywać się nie tylko denerwująco, ale również dziwacznie. Czasami (na szczęście rzadko!) zdarzają mu się takie dziwactwa, które zaskoczyłyby również samych twórców tej przeglądarki. ” – “dziwactwa” to naprawde ciekawe słowo w terminologii komputerowej. Wyobrażam sobie poważne pisma opisujące “dziwactwa” w programach… A co do zaskakiwania twórców, znowu silimy się na język poetycki pozbawiając się wartości merytorycznej.
- “.Wskazuje on na zwykłą stronę WWW (plik HTML), a Firefox zamiast ją wyświetlić, próbuje… zapisać ją na dysku. ” – och! och! Moja wiedza na temat standardów HTTP jest taka malutka! Jejku, jej, jak ja nic nie wiem o MIME-Type… I nawet mi się nie chce zapytać, wole napisać kolejną bzdurę…
- Następnego argumentu już mi się nawet przytaczać nie chce. Autor napisał, że kiedyś coś mu gdzieś nie działało, ale już działa, ale on nie jest pewien, bo chyba jego Windows nie ma jakiejś czcionki. (w języku autora brzmi to jako “Firefox nie umiał wyświetlić strony zakodowanej poprawnym Unicode”). Nawet zrobił screenshota, żebyśmy na pewno wiedzieli, że tej czcionki nie miał.
- “ Bardzo denerwujące w programie jest to, że wszelkie mechanizmy dodatkowe, związane z działaniem danej strony internetowej, są uruchamiane w Firefoksie dopiero po kompletnym załadowaniu całej grafiki, a nie w chwili odczytania struktury (treści) strony.” – oo, to ciekawe… “mechanizmy dodatkowe”. Piękny, pusty, absolutnie nie używany termin. Poza językiem autora.
- “Dlatego należy się przygotować na to, że wszelkie hasła zapamiętane przez Menedżera haseł zostaną uzupełnione w odpowiednich polach dopiero wtedy, gdy cała (często zbędna) oprawa graficzna zostanie załadowana. ” – Yess! Prawdziwy błąd! Pierwszy błąd, który faktycznie nim jest znajdujemy już w połowie artykułu. Gratulujemy. Zostanie to poprawione w Gecko 1.9.
- “Podobny problem dotyczy wszystkich tych serwerów, z których można pobrać jakieś pliki.” – no niestety drugi przykład, mający opisywac te “wszystkie mechanizmy dodatkowe” już nietrafiony. Autorowi polecam zapoznać się z językiem HTML, oraz działaniem mechanizmu onLoad. Zachowanie Firefoksa jest jak najbardziej prawidłowe. Z tego co wiem tak samo zachowują się (i powinny) inne przeglądarki. onLoad ma zostać uruchomiony po pobraniu pełnej strony wraz z obrazkami i obiektami. Autor wykazuje się brakiem wiedzy po raz kolejny.
- “Jeśli już wcześniej była mowa o Menedżerze haseł, to warto również wspomnieć, że działa on kompletnie według swojego widzimisię. Według nieznanego mi algorytmu, wybiera strony internetowe, dla których zapamiętuje hasło” – to już jest po prostu bezczelność. Przepraszam, ale po tym zdaniu apeluję do autorów z Chip Online od zdjęcie tego idiotycznego tekstu. Autor ma czelność pisać, że czegoś nie zna, co jest logiczne w kontekście tego, że nie poświecił nawet sekundy aby to poznać. Mail do aviary.pl, z pytaniami od prasy jest dostępny, google.com też.
- “Nawet jeśli za każdym razem zaznacza polecenie zapamiętywania hasła – to i tak nie przynosi to żadnego efektu.” – autor nie pokusił się o podanie przykładu. Jakże to wygodnie…
- “Bardzo podobnym, “uznaniowym” działaniem charakteryzuje się Firefox przy zapisywaniu stron na dysku” – znowu, zero przykładów. Trudno mi nawet powiedzieć czy to jest błąd czy nie.
- “To już jest jakiś absurd!” – tak drogi autorze, to co robisz, zakrawa na absurd.
- “ Firefox zawiera Menedżery pobierania, ale chyba wszystkie mają wspólną cechę – działają błędnie.” – to jest kilka?
- “Narzędzie, którego brak u konkurencji a zwolennicy Mozilli tak krytykowali, nie tylko nie pomaga, ale wręcz przeszkadza.” – w sposób wyraźny autor pisze tak o każdym opisywanym elemencie. Generalnie wszystko o czym pisze mu przeszkadza, kompletnie nie działa i jest dla niego denerwujące. Zastanawiam się jak to się dzieje, że tym milionom ludzi to nie przeszkadza, lub nie aż tak bardzo, i czy autor leczy swoje frustracje czy je kultywuje.
- Dalej w tym samym akapicie opisuje faktyczny błąd (drugi już w całym artykule!) wraz ze zdjęciem. Niestety nigdy nie udało mi się tego zreprodukować, ale wiem, że taki błąd czasami może się pojawiać.
- Dalej opisuje, że nie rozumie jak działa protokół HTTP i znowu zwala na Firefoksa winę za to, że jeśli następuje lag w połączeniu z serwerem z którego pobierane są dane, to może wystąpić opisana sytuacja. Autora wiedza nie dotyka tematów takich jak protokoły bezstanowe, asynchroniczne itp. Brawo.
- “ W porównaniu z innymi programami, tworzonymi przez liderów ruchu Open Source” – liderzy ruchu? Co to? Polityka czy software?
- “Do tego przeglądanie w zakładkach – po prostu super.” – przeglądanie w kartach, autora słownik nie zawiera zbioru terminów używanych w zakresie oprogramowania które opisuje.
- “Modułowość Firefoksa oraz fakt, że tworzy go otwarta społeczność, to dwie ważne cechy, które stały się filarami sukcesu tej przeglądarki. Ale po pierwszym wybuchu euforii nadchodzi opamiętanie i lekkie rozczarowanie.” – autor, nie zechciawszy zasięgnąć żadnej wiedzy, nigdzie, próbuje przełożyć własne odczucia na całe społeczeństwo. Autor, ignorując dane, postanawia uznać, że skoro on jest rozczarowany, to wszyscy inni też. Gratulujemy obiektywizmu.
- “Ta otwartość kodu – fakt, że “majstrują” przy nim setki i tysiące programistów o różnym poziomie wiedzy, doświadczenia, umiejętności i przede wszystkim – różnym stylu programowania, niesie też ze sobą poważną groźbę. Przez to właśnie “lisek” jest dużo wolniejszy,” – za takie bzdury powinno się dożywotnio zabraniać używania określenia “dziennikarz”. Jestem bardzo ciekaw czy poza swoją bujną wyobraźnia niepopartą wyraźnie żadną wiedzą, autor zbudował to zdanie na czymś jeszcze, czy zadowolił się buńczucznie swoją, bliską zeru, wiedzą w temacie do stawiania tak sądnych tez. Absurd tej bzdury wykracza poza granice pojmowania. W następnym zdaniu mógłby uznać, że domniemana powolność Firefoksa (przypomnijmy, udowodniona tym, że na jakimś Celeronie, przy dużym obciążeniu, z ilomaś kartami mógł się czasem otwierać nawet 30 sekund), jest spowodowana tym, że programują go blondyni.
- “To największy problem twórców Firefoksa. I owszem – można by długo dyskutować.” – wcześniej opisany brak wiedzy łączony jest tutaj z jakąś niesamowitą butą autora, który wiedząc tak mało pozwala sam sobie budować takie twierdzenia i jeszcze autorytarnie wygłaszać je na forum publicznym… Dyskutować, kolego Tomaszu, to można z argumentami, i z ludźmi, którzy najpierw troche wiedzy zdobyli, zanim zaczeli takie rzeczy wypisywać. Z Pana można się tutaj niestety tylko śmiać…
- ““Lisek” ma setki drobnych usterek, które kąsają użytkownika jak komary, w najmniej odpowiednim momencie. Kilka z nich przedstawiliśmy na zrzutach ekranu oraz opisaliśmy w artykule.” – to nas było więcej czy my się sami sobie mnożymy w oczkach?
Generalnie, punkt 33 wkurza mnie w tym najbardziej. Firefox ma setki błędów. Są wśród nich poważne, są trywialne, są takie, które dotykają wszystkich i takie, które dotykają małej grupy odbiorców. Autor nie trafił z jednym. Na liście stu najczęściej zgłaszanych błędów, z obu opisanych błędów jakie opisał pan Tomasz, błąd z uzupełnianiem haseł dopiero po załadowaniu strony jest na miejscu trzydziestym. Drugiego błędu nie ma na tej liście.
Nie wykonał żadnych badań, nie poczytał żadnych recenzji ani artykułów, nie spytał się nikogo o opinie, nie skonsultował znalezionych błędów z AviaryPL, Mozillą Europe ani Mozillą Foundation, nie skonsultował się z żadną grupą, lub osobą, której wiedza pozwoliłaby uniknąć tak kompromitujących bzdur.
Autor, widocznie sam niepewny swoich racji, bez przerwy utwierdzał się w przekonaniu, że ma rację i zapewniał o tym czytelników, w każdym akapicie na początku pisał o “dużej liczbie” znalezionych usterek, a potem wymieniał jedną albo dwie, z których zazwyczaj obie były mocno wątpliwe. Zwalał na Firefoksa wine za zachowania protokołów, systemu operacyjnego oraz standardów W3C oraz HTTP, mylil terminy, błądził, chaotycznie rozkładał treści, pisząc dwa słowa o poważnym problemie, a następnie przez pół strony tłumaczył jakąś zawikłaną sytuację, której nikt nie odtworzy nigdy, ale jemu się akurat przytrafiła i ma to być dowód na poważne zaniedbania.
O zaniedbania te wielokrotnie oskarża model tworzenia (Open Source), choć wyraźnie nie ma pojęcia o czym mówi, pozwala sobie swoje rojenia i wydumane tezy przedstawiać w formie oficjalnych faktów, które ustalił ponad wszelką wątpliwość, oraz wnioskować o sukcesie Firefoksa na podstawie własnych doznań emocjonalnych, przypisując swoje własne emocje (rozczarowanie) ogólnoświatowej społeczności odbiorców.
Na koniec pozwala sobie na porównanie Firefoksa i IE7, wykazując zerową wiedzę także o IE7, oraz na dogłębną analizę przyszłości rynku, opartą na jakże wątłej wiedzy i przesłankach. Zgroza.
Jest to najgorszy artykuł jaki czytałem w życiu. Wieje od niego amatorszczyzną, brakiem wiedzy i butą jaką może mieć tylko ktoś pewny, że wiedza nie jest konieczna, aby pisać publicznie do ludzi. Jestem zaskoczony, że CHIP zdecydował się (ktoś to w ogóle przeczytał przed publikacją) na tego rodzaju paszkwil.
Firefox ma błędy, całkiem sporo, jest wszak nadal produktem młodym (w porównaniu do innych przeglądarek na rynku, nadal najmłodszym i to zdecydowanie). Napisano o nim wiele i złego i dobrego, jestem pewien, że ludzie, którzy dziś pracują przy Firefoksie czytają opinie użytkowników i dziennikarzy i że umieją obrócić złość z powodu złej recenzji w motywację do pracy nad produktem.
Jednak nie mogę się pogodzić, że powstają też takie rzeczy jak “artykuł” “Pana Dziennikarza”. Pewnie napisano rzeczy gorsze, pewnie napisano większe bzdury o innych produktach, o których moja wiedza jest za mała, aby wszystkie tego typu bzdury wyłapać, dlatego właśnie dla mnie ten tekst jest najlepszym przykładem jak tego nie należy robić. I z racji tego, że troche w dziennikarstwie pracowałem i pochodzę z dziennikarskiej rodziny, tym bardziej przeraża mnie poziom tego tworu.