Categories
main po polsku tech

slowni.pl

W nawiązaniu do dwóch poprzednich postów, dodaję trzeci.

Słowni.pl, to projekt oparty o aplikacje z OpenPolitics pozwalający zbierać deklarację kandydatów w wyborach a następnie analizować i rozliczać je gdy dana osoba te wybory wygra.

Aplikacja jest jeszcze świeża, ale testuję w niej możliwość zakładania kont, budowania reputacji oraz moderacji.

Chciałbym dopracować ją w ciągu najbliższych kilku miesięcy i uruchomić kiedy Państwowa Komisja Wyborcza udostępni listę kandydatów.

Ważnym elementem systemu będzie odsiewanie deklaracji nieweryfikowalnych oraz skupienie się na wiarygodności deklaracji i NPOV. Na razie myślę o tym, by do każdej deklaracji trzeba było dołączyć dwa źródła oraz opis testu weryfikowalności, który jest ograniczony w czasie. Dzięki temu nie znajdą się w serwisie deklaracje typu “Będzie lepiej”, tylko takie, które mogą być po wyborach zweryfikowane.

Nie wiem jeszcze czy reputacja to dobry pomysł, ale nie kosztuje więc dodałem. Każdy użytkownik ma określoną reputację startową i zależnie od swoich akcji (na razie może tylko dodać deklarację lub zaktualizowac ją, ale w przyszłości będzie mógł np. zgłosić błędne dane) może ona rosnąć.

Na razie korzystam też z modułu rejestracji, ale rozważam przejście na OpenID jako jedyny sposób tworzenia konta, aby uniknąć kolekcjonowania danych i haseł.

Zapraszam do zabawy i testowania. Testowa projekt wygląda tak.

Jeśli ktoś chce, może też zaitalować u siebie. Instaluje się to bardzo podobnie do reszty aplikacji z pakietu openpolitics. 🙂

Categories
main po polsku tech

openpolitics i gov20.pl

W nawiązaniu do rozważań z poprzedniego wpisu, ruszam dziś z projektem o kodowej nazwie OpenPolitics.

OpenPolitics to zestaw aplikacji napisanych w django które pozwalają agregować dane rządowe i udostępniać je w formie dostępnej dla użytkownika oraz dla komputerów.

To pierwsze jest mniej ważne, ale to drugie stanowi fundament projektu. Chciałbym umożliwić ludziom pisanie aplikacji, które będą korzystały z publicznie dostępnych danych rządowych, które dziś są trudno dostępne i nieosiągalne dla programów komputerowych. Paradoksalnie brak możliwości pobrania danych powstrzymuje wielu moich znajomych od pisania aplikacji wspierających budowę społeczeństwa obywatelskiego i sprawia, że idą pisać aplikacje, do których dane są dostępne. Ot, na przykład kolejnego klienta tweetera, gry albo mashup do grafiki.

Jeśli podoba nam się jak wiele aplikacji powstaje i jak szybko aktywizują one ludzi w dziedzinach takich jak rozszerzenia Firefoksa, aplikacje do iPhone czy Androida, systemy analizy danych Facebooka czy Tweetera, to musimy zrozumieć, że podstawa tego ekosystemu jest dostęp do danych i API, które pozwala operować na nich.

Mój projekt ma na celu zbudowanie interfejsu między światem zakorzenionym w pięknym, XXwiecznym modelu demokracji, a cyberspołeczeństwem. Myślę o nim jako o takim odpowiedniku OCRu pozwalającego skorzystać z wartościowych danych zapisanych w przedpotopowych systemach.

W największym skrócie projekt ma pozwolić na pisanie wszelkiego rodzaju aplikacji operujących na danych takich jak:

  • Kto jest dziś premierem Polski?
  • Jaki jest adres email do marszałka sejmu?
  • Ilu jest senatorów PiS?
  • Kiedy odbyło się ostatnie posiedzenie sejmu?
  • Co zmieniło się miedzy dwiema wersjami projektu ustawy?
  • Jak głosował wybrany przeze mnie poseł przez ostatnie pół roku?
  • Kto prowadził ostatnie obrady sejmu?
  • Ilu doradców ma Prezydent Polski i jakie są ich emaile?

To tylko kilka pytań, na które odpowiedzi dziś można znaleźć, ale gdybyśmy chcieli napisać aplikację która korzysta z tych danych, przetwarza je, lub prezentuje w wybranej przez siebie formie, musielibyśmy… no coż… mozolnie regexpować się przez strony rządowe. OpenPolitics to właśnie robi za nas i udostępnia w miarę przejrzyste API do pobierania takich danych.

Całość jest otwarta, można postawić sobie swoje instancje, udoskonalać, pomóc mi w rozwoju i dopasować do swoich potrzeb.

Wraz z wydaniem wersji 0.1 OpenPolitics udostępniłem instalację tej wersji aplikacji pod adresem http://www.gov20.pl oraz http://api.gov20.pl do testowania i zabawy nowymi możliwościami 🙂

Odpowiedzi na trochę pytań umieściłem w FAQ,

Coś jeszcze? Jutro, na TEDx Warsaw będę miał przyjemność mówić trochę więcej o styku technologii i polityki. Temat mojego wystąpienia “Government Hackability”, zaczynam o 17:11, transmisja będzie chyba na żywo 🙂

Miłego hackowania, a jeśli chcielibyście pomóc, to zebrałem listę JuniorJobs.

Categories
main po polsku tech

Otwieranie polityki metodą DYI

Jestem w takim wieku, że mam jeszcze marzenia. Marzy mi się dużo i szybko.

Jedną z dziedzin w której marzeń mam szczególnie dużo jest bardzo zaniedbany styk infromatyki i polityki. Od blisko dziesięciu lat biorę udział, lub obserwuję rozwój, ogromnej liczby projektów które stawiają sobie fantastyczne cele.

Wikipedia ze swoją misją kolekcjonowania wiedzy świata, Ubuntu ze swoim pragnieniem stworzenia Linuksa dla ludzi, czy wreszcie najbliższa mi, Mozilla ze swoimi ideałami Otwartego Internetu. Wszyscy którzy pracują w tych i setkach innych projektów wyrobili sobie pewne nawyki, pewne know-how. Budujemy potężne warstwy narzędzie pozwalające nam realizować nasze cele w spcyficznych warunkach Internetu.

Z drugiej strony obserwuję, jak chyba każdy, politykę, tę która coraz bardziej oddala się od “rzeczywistości” w której żyję. Politykę mówiącą językiem moich rodziców, rozwiązującą problemy które coraz mniej mnie obchodzą, w sposób, który wydaje mi się co najmniej nieefektywny.

W tym samym czasie niezwykle szybko rozwija się całe społeczeństwo, które ten świat, w którym obraca się nasza polityka, po prostu ignoruje. Wyzwania, problemy, przeszkody i metody działań jakie podejmujemy by rozwijac Wikipedię, by komunikować się efektywnie przez Facebooka, by wspólnie tworzyć dokumenty w Etherpadzie czy tworzyć filmy amatorskie to świat który rozwija się i zmienia tak szybko, że zaskakuje mnie jedynie jak bardzo z tej perspektywy przestrzeń dyskusji publicznej o polityce zaczyna wyglądać jakoś tak niepoważnie.

I teraz w tej właśnie rzeczywistości, gdy przestrzeń Internetu rozrasta się i staje się ważną częścią życia ludzi, polityka zaczyna niezdarnie próbować podejść do tego, dziwnego dla nich tworu. Jakiś polityk zacznie blogować by napisać coś na nim dwa razy na próbę i się zrazić, inny założy tweetera, na którym opisze swoje śniadanie. Powstają liczne komisje do spraw Internetu i Jego Przejawów, a czasem nawet państwo przerazi się anarchią jaka tam panuje i postanowi ochronić obywateli poprzez ustawę czegoś zakazującą, kompletnie nie rozumiejąc, że Internet nauczył się sam rozwiązywać swoje problemy i młodzi ludzie, wychowani w poczuciu fal WiFi latających wokół nich od dziecka postrzegają takie ruchy jakby obserwowali słonia w składzie porcelany, niezdarnego, głupiutkiego i zbyt powolnego by reagować i dopasować się.

Z drugiej zaś strony mamy coś co można by nazwać “Web Approach”. Swiat gdzie możliwości technologiczne pojawiające się co pół roku są tak przełomowe, że wszelkie rozwiązania wcześniejsze tracą sens. Swiat gdzie wszystko sie da i jest tylko kwestią czasu i zdolności włożonych w oprogramowanie danego rozwiązania. Gdzie projekty tworzą się samoczynnie by reagować na pojawiające się wyzwania.

To świat w którym transparentność jest wbudowana w DNA ekosystemu, w którym zmienność jest jedyną mierzalną stałą, w którym prawo jest generowane lokalnie – per serwis – i dopasowywane w reakcji na zmiany w ciągu dni, albo tygodni.

Dynamika tego świata, jego fundamentalna odmienność wymaga przemiany pokoleniowej. Polityka nie jest na to gotowa i nakłada znane sobie mapy mentalne na zjawiska diametralnie odmienne od wszystkiego co znali wcześniej.

Efektem jest to co możemy obserwować w dziedzinach “konsultacji” z Internautami, oraz w dziedzinie aplikacji pisanych przez państwo.  Spotkanie z Premierem było uroczym przykładem rozmowy w dwóch językach, propozycje Kancelarii Premiera, aby wybrać “przedstawicieli Internautów” jest kolejnym, różne wypowiedzi polityków w stylu “te dane ujawniliśmy tylko w polskim Internecie” to perełki.
Ostatnio na jakiejś konwencji któryś z ministrów chwalił się wnioskiem, że państwo musi się zelektronizować i korzystać z maili… Nie muszę chyba tłumaczyć jak absurdalne jest to w świetle poważnych dyskusji toczonych od dłuższego czasu o tym, że email przestaje być ważny.

Wszystko to jest w najlepszym razie przestarzałe, w najgorszym zaś jest egzemplifikacją opisanej powyżej przepaści technologiczno-społecznej.

Z drugiej strony Państwo jest i pozostanie ważne. I może, a właściwie powinno być, potężnym narzędziem jaki obywatele posiadają. Technologia może zaś dać nam potężną broń, umożliwić kontrolowanie rządzących, a z drugiej strony zdynamizować procesy poprzez zbudowanie platformy dialogu i współpracy w miejscu, w którym obywatele już są – w Internecie, przy użyciu mechanizmów które już znają.

To nie jest kwesita “czy” tylko “kiedy”. Firmy takie jak Dell czy Google nie mają problemu z uzyskaniem feedbacku od całego świata i nie potrzebują w tym celu spotykać się z XX-wiecznym archaizmem – “przedstawicielami Internautów”. Swiat polityki czeka w najbliższych latach bolesna i długa nauka nowej rzeczywistości, w której wyborcy żyją.

A w międzyczasie my nadal będziemy rozwiązywać sami swoje problemy… oddolnie, organicznie, ewolucyjnie…  problemy takie jak… jak napisać rozszerzenie do Firefoksa które powie mi kto jest dziś premierem Polski, albo skąd wziąć listę emaili do posłów PO?

Na te i inne pytania odpowie następny wpis 🙂